Słonik Eryk przyszedł na świat w kochającej się rodzinie. Mama i tata czule opiekowali się całą czwórką swoich dzieci.
Eryk był najmłodszy z rodzeństwa. Jego siostra i dwóch braci byli już prawie dorośli.
Słonik lubił zabawy i miał wielu przyjaciół.
Pewnego dnia zauważył jednak, że bardzo się od nich różni i strasznie posmutniał. Miał przecież bardzo długi nos, dużo za duże uszy, był olbrzymi i do tego jeszcze całkiem szary.
Jeszcze tego samego dnia spotkał się z mrówką Amelią, z którą wybierali się do znanego w całej dżungli zwierzęcego figloraju. Obydwoje uwielbiali nurkować w kolorowych piłkach.
Idąc przez las, Amelia nie zauważyła głębokiej dziury, której dno aż trudno było dostrzec. Słonik jak tylko usłyszał krzyk spadającej przyjaciółki, pospieszył jej z pomocą. W zasięgu wzroku nie znalazł jednak żadnej drabiny ani nawet tak długiej gałęzi.
– Użyj swojej trąby Eryku – krzyknęła mrówka.
Słonik wsunął więc w dziurę swój długi nos i Amelia wyszła po nim na górę.
– Jesteś moim najlepszym przyjacielem! Uratowałeś mnie! Dziękuję! – wołała mrówka.
Eryk pomyślał wtedy, że dobrze jest mieć tak długi nos, jak on.
Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, słonik był umówiony z antylopą Ulą. W letnim kinie pod palmami wyświetlali ich ulubioną bajkę.
Kiedy przyjaciele dotarli na miejsce, wszystkie krzesła były już prawie zajęte. Wieść o letnim kinie szybko rozniosła się po całej dżungli.
Nagle słonik Eryk znieruchomiał, postawił swoje duże uszy i wytężył słuch. W oddali usłyszał zbliżających się kłusowników.
Natychmiast zatrąbił jak tylko mógł najgłośniej.
Wszystkie zwierzęta poderwały się szybko z krzeseł i zniknęły w gąszczu dżungli.
– Eryku, dzięki temu, że masz tak dobry słuch uratowałeś nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy byli w kinie. Dziękuję! Jesteś moim najlepszym przyjacielem! – krzyczała z radości Ula.
Słonik pomyślał, że bardzo dobrze jest mieć tak duże uszy jak on.
Kilka dni później Eryk spotkał się z zebrą Emilią i jej bratem Maksem, żeby pobawić się w chowanego. Grę jak zwykle rozpoczynał słonik i kiedy odliczał już do zera zauważył za drzewami dwie duże pantery.
Zawołał natychmiast swoich przyjaciół i zasłonił ich tak, że drapieżniki w żaden sposób nie mogły ich zobaczyć.
Kiedy pantery już się oddaliły, Emilia i Maks skakali z radości dziękując przyjacielowi za uratowanie życia.
Eryk pomyślał wtedy, że wspaniale być takim dużym jak on.
Kolejnego dnia po obiedzie, słonik pobiegł do zająca Janka. Chłopcy zamierzali całe popołudnie grać w piłkę.
Zaraz na początku zabawy, Eryk stojąc na bambusowej bramce, zauważył szybującego niedaleko przyjaciela groźnego ptaka. Zawołał szybko zająca i kazał mu schować się pod siebie. Z góry ptak myślał, że Eryk jest dużym kamieniem, jakich w dżungli było całkiem sporo.
Kiedy niebezpieczeństwo już minęło, Janek nie mógł powstrzymać radości.
– Uratował mnie! Mój najlepszy przyjaciel mnie uratował! Mam najwspanialszego przyjaciela na świecie! – krzyczał i skakał jak mógł najwyżej.
Słonik pomyślał, że bardzo dobrze jest być takiego szarego koloru jak on.
Wieczorem Eryk opowiedział mamie o wszystkich zdarzeniach ostatnich dni. Powiedział, że to co uważał u siebie za wady okazało się wielkimi zaletami. Uratował przecież dzięki nim swoich przyjaciół.
Mama czule przytulił synka.
– Eryku, mój głuptasku, to jaki jesteś czyni cię bardzo wyjątkowym. Nikt inny nie poradziłby sobie tak jak ty. Kocham cię mój synku – powiedziała.