Poznajcie Hanię. To pięcioletnia, wesoła dziewczynka, której uśmiech prawie wcale nie schodzi z ust. Ma włosy koloru blond, które sięgają jej do ramion i duże, niebieskie oczy. Lubi, kiedy mama wymyśla jej różne fryzury i ozdabia kolorowymi spinkami. Ulubionym kolorem Hani jest czerwony. Nie trudno więc się domyśleć, jaki kolor dominuje po otwarciu szafy z ubraniami dziewczynki. Czerwona sukienka w kwiatki, bluzka z czerwonymi piłkami, czerwona czapka z pomponem, kurtka w czerwone trójkąty, buty z czerwonymi kokardkami… Wyliczać można chyba bez końca. Skąd to upodobanie do czerwonego? Tego nikt nie wie, ale wszyscy mają to na uwadze, kupując dziewczynce coś nowego do ubrania.
Hania chodzi do przedszkola. Codziennie zadowolona żegna mamę i szybko biegnie na salę zabaw. W przedszkolu ma dużo kolegów i koleżanek, z którymi bardzo lubi spędzać czas. Kiedy odbiera ją tata, przybiega do niego w podskokach i grzecznie się ubiera do wyjścia, do domu. Czasami nawet smuci się, że czas w przedszkolu minął tak szybko, bo robiła akurat bardzo ciekawe rzeczy.
– Hania, Hania, tata już po ciebie przyszedł – zwykle o piętnastej woła pani wychowawczyni.
– Już, już idę! Tylko to dokończę. Robię coś bardzo interesującego – coraz częściej brzmi odpowiedź dziewczynki.
Co może być tak interesującego, co tak bardzo zajmuje Hanulę? Otóż mogą to być rzeczy bardzo różne… Na przykład bal dla lalek, który zorganizowała z koleżankami, albo wizyta u lekarza z misiem Klapciuszkiem, który skarżył się na ból lewego uszka, albo opowiadanie lalkom bajek… One też przecież lubią słuchać bajki. I jeszcze wielka wieża z klocków, którą układa razem z kolegami, czy wyścigi samochodowe, w których też czasami uczestniczy i nawet je wygrywa ku zdziwieniu chłopców. Sami widzicie, w przedszkolu może być naprawdę bardzo ciekawie.
Dziś jest poniedziałek. Hania nie mogła się doczekać tego dnia już od dawna. Dzisiaj z całą grupą z przedszkola jedzie do zoo. Choć dziewczynka była już tam jak była malutka, to tak naprawdę dzisiejsza wyprawa jest jej pierwszą. Z tamtej właściwie nic nie pamięta. Była w zoo z rodzicami w wieku zaledwie sześciu miesięcy. Ze zdjęć, które robił tata widać, że jej się tam bardzo podobało.
– Mamo, mamo, już jestem gotowa do śniadania! – woła Hania i zadowolona wbiega do kuchni. Ma na sobie nową sukienkę, którą tydzień temu dostała od cioci. Oczywiście sukienka jest w kolorze czerwonym. Nie sposób przecież w taki dzień założyć czegoś innego.
– Dobrze, dobrze, moje radosne słoneczko. Siadaj przy stole, czekają już na ciebie kanapki z twoim ulubionym serkiem i ogórkiem – odpowiada uśmiechnięta mama. Bardzo się cieszy, że córka codziennie przed wyjściem do przedszkola zjada śniadanie. Jest to przecież najważniejszy posiłek w całym dniu. Daje mnóstwo energii i siły.
Hanula siedzi już przy stole i ze smakiem zajada kanapki. Mama naszykowała jej też dwie dodatkowe na wycieczkę. Musi pamiętać, żeby je spakować . No i jeszcze jabłko. Dziewczynka codziennie zjada jakiś owoc. Mama bardzo tego pilnuje.
– Mamo, już czekam. Pamiętaj, że nie możemy się spóźnić na zbiórkę – woła gotowa do wyjścia dziewczynka. Ma już na sobie czerwony sweterek ozdobiony cekinami i chustkę w czerwone kwadraty. Na plecach niesie plecak ze zdjęciem wesołych piesków, które bawią się piłką. Plecak oczywiście w kolorze czerwonym. A jakże!
– Wiem, wiem, oczywiście pamiętam. Mamy jeszcze mnóstwo czasu – odpowiada mama. Widząc jednak przejęcie córki dzisiejszą wycieczką, postanawia, że wyjdą z domu wcześniej niż zakładała.
– Powoli Haniu, poczekaj na mnie – woła mama, która ledwo może nadążyć za podskokami dziewczynki. Zaraz jak odprowadzi córkę na zbiórkę idzie do pracy, dlatego niesie dość dużą torbę z komputerem i drugą trochę mniejszą z jakimiś ważnymi dokumentami. I tak Hanula w podskokach, a mama trochę w biegu i trochę w podskokach docierają do umówionego miejsca zbiórki. Jest jeszcze dość wcześnie, dlatego razem z paniami czeka tylko pięcioro dzieci. Pozostałe dziesięć uznało pewnie, że nie będzie się aż tak bardzo spieszyć.
– Hanula, Hanula! – słychać gdzieś z tyłu. To koleżanka z przedszkola Julka, która jak tylko zobaczyła Hanię, postanowiła do niej szybko przybiec, a właściwie doskoczyć. Za nią widać wesoło skaczącego Franka, brata Julki, który też chodzi do przedszkola tyle, że do młodszej grupy. A za Frankiem widać ledwo nadążającą za skaczącą gromadką mamę, która też niesie jakieś duże torby do pracy. A o co właściwie chodzi z tymi podskokami?
– Wszystkie dzieci zajmują miejsca – woła pani Jola, która jako pierwsza wchodzi do autokaru.
Hania siada przy oknie. Ale tylko w jedną stronę. Tak umówiły się wcześniej z Julką. Z powrotem to miejsce zajmie Julcia.
Dzieci siadają już na swoje miejsca i wszystkie zaczynają machać rodzicom na pożegnanie.
– Papatki! Pa pa całusów sto dwa… – słychać w autokarze.
W tym czasie pan kierowca przygotowuje się do jazdy i odpala silnik. Cała droga do zoo trwa około pół godziny. Dzieci podziwiają widoki za oknem i słuchają opowiadań pani Jadzi o różnych zwierzętach, które tam mieszkają. Druga wychowawczyni udziela też wskazówek, jak należy się zachowywać w zoo. Nie wolno dokarmiać zwierząt ani podchodzi bardzo blisko klatek. Niektóre zwierzęta mogą być groźne, są przecież z natury dzikie.
– Jeszcze chwila i wysiadamy! – woła pani Jola, która znów jako pierwsza wysiada z autokaru. – Wszystkie dzieci ustawiają się parami!
Wszyscy posłusznie stosują się do zaleceń. Idą już wesoło w stronę wejścia do zoo. Po drodze mijają stoiska z pluszowymi małpkami, fokami, żyrafami, słoniami i gumowymi wężami, które wyglądają jak prawdziwe. Panie obiecały, że jak wycieczka się skończy, każdy będzie mógł sobie kupić jakąś pamiątkę. Hania wypatrzyła już coś ciekawego. To kolorowa papuga, w sam raz dla mamy i taty. Jest wesoła i bardzo podobna do prawdziwej, a jej pióra oczywiście w większości są w kolorze czerwonym. Przecież inaczej być nie może…
Za furtką dzieci wita pan Tomek. Jest przewodnikiem. Oprowadzi po zoo całą grupę i opowie o zwyczajach i ciekawostkach z życia zwierząt, które tu mieszkają.
Dzieci są bardzo ciekawe i z wielką uwagą słuchają opowiadań. Po kolei przechodzą do różnych zwierząt dużych i małych i przyglądają im się uważnie.
– Patrzcie słoń! – woła Antek. – Jaki on duży!
– Tak, słoń to największy ssak żyjący na lądzie – odpowiada pan przewodnik. Ma na imię Teodor. To bardzo mądre zwierzę.
– Tak, tak i umie nawet brać prysznic – cieszy się Hania, kiedy słoń pryska wodą ze swojej trąby.
– Dokładnie, kiedy jest mu gorąco, potrafi się w ten sposób schłodzić.
– Zobaczcie, a tam żyrafa! – woła Stasiu. – Czy ona ma jedzenie powieszone na drzewie?
– Dokładnie tak, Alinka ma tak długą szyję, że musi mieć swoją miskę postawiona bardzo wysoko, żeby mogła wygodnie jeść.
I tak dzieci dopytują o niemal każde zwierzątko mieszkające w zoo.
– Patrzcie foki! – woła Hania. Kiedyś mama czytała jej książkę, w której foki grały ze swoim opiekunem w piłkę. Dziewczynka jest bardzo ciekawa, czy te też tak potrafią.
– Cała grupa ustawia się wzdłuż ogrodzenia w bezpiecznej odległości – słychać pana Tomka. – Zaraz będzie karmienie fok.
Opiekunowie otwierają furtkę i zaczynaj rzucać fokom ryby. Gwiżdżą gwizdkami, a foki robią kółka w wodzie, klaszczą płetwami i skaczą przez duże hula hoop. Nagle opiekun rzuca kolorową piłkę, którą foki odbijają nosem. Wygląda to bardzo zabawnie. Te prawdziwe foki potrafią nawet więcej rzeczy niż te, które były w książce. Hania i pozostałe dzieci patrzą z zaciekawieniem na cały występ.
– Kochani, czas wracać! – słychać panią Jolę. – Ustawiamy się parami i grzecznie maszerujemy do autokaru. Po drodze będziecie mogli sobie kupić pamiątki. Ale najpierw podziękujmy panu Tomkowi. Opowiedział nam wiele ciekawych rzeczy.
– Dzię -ku-je-my! – wołają dzieci i wesoło machają panu przewodnikowi.
Cała grupa jest już przy straganach. Hania kupuje upatrzoną wcześniej kolorową papugę. Julka wybiera małpkę, Zosia żyrafę, Pola zebrę, a Natalia dużego słonia. Chłopcy gustują raczej w gumowych wężach i skaczących pająkach.
Wreszcie wszyscy grzecznie zajmują miejsca w autokarze. Tym razem Hania przepuszcza Julkę, żeby teraz ona mogła zgodnie z umową siedzieć przy oknie. Już nie może się doczekać, aż pokaże prezent rodzicom. Podczas jazdy pani Jola przypomina, jakie zwierzęta mieszkają w zoo. Zadaje też zagadki. Dzieci zgłaszają się i odpowiadają. Każdy przecież słuchał z uwagą pana przewodnika.
Autokar podjeżdża już pod przedszkole. Hania widzi tatę, który wesoło macha jej na przywitanie.
Cała grupa powoli wysiada z autokaru i panie po kolei wydają dzieci rodzicom. Hania czeka z niecierpliwością na swoją kolej.
– Tatusiu, tatusiu! – woła i wpada tacie w ramiona. Było naprawdę bardzo fajnie. Dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy. Wszystko ci opowiem. W zoo mieszkają różne zwierzęta, takie malutkie i taaakie ogromne, wiesz? Ale zaraz mam dla ciebie niespodziankę. Papuga, taka kolorowa – buzia jej się nie zamyka.
– Nie mogę się już doczekać, aż mi wszystko opowiesz – cieszy się tata.
To był naprawdę bardzo ciekawy dzień.