W szafie Zosi obok pięknych bluzek, kolorowych spódnic i modnych swetrów wisiała w kąciku szara sukienka z koronki. Kilkanaście lat temu tata dziewczynki przywiózł ją dla swojej starszej córki aż z Paryża. Cała sukienka miała wtedy niemal śnieżnobiały kolor. Na zdjęciach Ewelina wyglądała w niej wtedy przepięknie.
Zosia dostała suknię w prezencie od siostry na czwarte urodziny. Ewelina była bardzo do niej przywiązana, dlatego przykazała Zosi, żeby dbała o ten wyjątkowy strój. Miała pamiętać, żeby od czasu do czasu wyjmować sukienkę z szafy i pokazywać jej jak wygląda świat za oknem. Było to bardzo ważne zadanie. Suknia była bowiem przyzwyczajona do wystawnych balów i dalekich podróży. Tata dziewczynek kiedyś pracował jako dyplomata, dlatego cała rodzina często podróżowała i uczestniczyła w wielkich przyjęciach w wielu państwach na różnych kontynentach. Śnieżnobiała suknia była ulubioną kreacją Eweliny i to właśnie w niej starsza siostra uczestniczyła w tych wystawnych przyjęciach.
Od urodzin Zosi minął już jakiś czas i dziewczynka zupełnie zapomniała o sukience. A ta wisiała smutna w kąciku szafy nie rzucając się w ogóle w oczy. Co rano, kiedy Zosia otwierała drzwi szafy miała nadzieję, że wreszcie ją założy i razem zobaczą coś nowego albo przeżyją jakąś ciekawą przygodę. Tak się jednak nie stało…
Czasami sukienka nawet pochlipywała cichutko, ale dziewczynka w ogóle jej nie słyszała. Była zbyt zajęta strojeniem się w coraz to nowe ubrania, które kupowała jej mama.
W końcu suknia pogodziła się ze swoim losem i tylko ukradkiem zerkała na nowe, kolorowe stroje, których z tygodnia na tydzień było w szafie coraz więcej. Słyszała opowieści spódnic, sukienek, bluzek i swetrów o wyjątkowych okazjach, w których uczestniczyli. Zielona spódnica i żółtka bluzka w ozdobne kryształki opowiadały na przykład o imieninach Oli, przyjaciółki Zosi. Niebieska sukienka z beżowym swetrem wspominały z kolei wyjazd do dziadków dziewczynki. Innym razem fioletowa spódnica i biała bluzka z mankietami nie mogły się nacieszyć jaką piękną choinkę widziały w salonie w wigilijny wieczór…
Pewnego dnia w całym domu zapanowało wielkie poruszenie. Mama razem z Zosią biegały z pokoju do pokoju rozmawiając o czymś wyjątkowym. Wszystkie ubrania szeptały miedzy sobą zgadując, co mogło się tego dnia wydarzyć. Stara sukienka przysłuchiwała się temu z wielką ciekawością. Nie brała udziału w dyskusji. Wisiała cichutko jak zwykle w kąciku szafy i rozmyślała kogo tym razem Zosia wybierze na tak bardzo wyjątkowe wydarzenie.
W pewnym momencie dziewczynka otworzyła z wielkim przejęciem szafę i zaczęła czegoś bardzo mocno szukać. Przebierała w spódnicach, swetrach i bluzkach przyglądając się nim po kolei. W końcu krzyknęła:
– Mamo mam! Wreszcie ją znalazłam – chwyciła starą suknię, która jako ostatnia wisiała w samym rogu szafy i wybiegła w podskokach z pokoju.
Zaraz jednak posmutniała, bo sukienka nie była tak ładna jak jej się wydawało… Szary kolor i do tego trochę już niemodne falbanki…
Mama widząc zakłopotanie dziewczynki, postanowiła szybko temu zaradzić. Pokazała córce piękne kwiaty z koronki i różowe wstążeczki, które kupiła dziś rano w sklepie i które doskonale pasowały do tej sukni. Kiedy je przyszyła, sukienka wyglądała jak nowa, a Zosia czuła się w niej jak prawdziwa księżniczka. Za kilka dni bowiem miała zagrać główną rolę w przedstawieniu o małej królewnie.
Stara sukienka nie mogła się nacieszyć, że to właśnie ona będzie towarzyszyć dziewczynce w tym najbardziej dla niej wyjątkowym dniu. Nie była już smutna. Od dziś była najpiękniejszą rzeczą w szafie.